Zastanawiał się ktoś z was jak zwykła gra przeglądarkowa jaką jest np Margonem może w pewnym stopniu uzależnić? Jako nastolatka, a raczej jeszcze dziecko szukałam sobie gry, do spędzenia czasu wolnego, kiedy nie mogłam wyjść z domu. Początkowo ekscytacja, bo nowość.
Zabijanie potworków, coraz lepszy ekwipunek, większy level i większy hajs. Aż tu nagle wypadające pierwsze unikaty i heroiki z potworów. Świetna zabawa! Jednak co tak na serio trzyma ludzi w tej grze? Otóż ta gra zaczyna robić się strasznie wciągająca w momencie, kiedy poznajesz tam ludzi, zwyczajnych internetowych ludzi, niektórzy nawet poznali swoją miłość w tej grze.
Zaczynają się wspólne wypady na elity, coraz lepsze eq, coraz więcej znajomych, coraz więcej pieniędzy i oczywiście coraz więcej czasu spędzonej w grze. W moim przypadku trwało to długo. Rozmowy ze znajomymi na Team Speak’u, stanie na elitach do rana, żeby wylootać coś kosztownego. Głupio to brzmi, ale w tej grze miałam nawet „prawdziwe” internetowe związki, co tu dużo mówić, byłam „małolatem”.
Pierwszy chłopak był zwykłym manipulantem, obiecywał że przyjedzie i że ze mną będzie, cóż… trwało to prawie rok. Byłam oczywiście załamana, kiedy nasz internetowy związek i przesiadywanie na gg się skończyło. Na grze w tym momencie zyskałam dużo kasy, znajomych i stałam się popularna, powiedzmy że byłam legendą miasta Ithan. Kolejny chłopak był człowiekiem bardzo dziwnym, bardzo emocjonalnym. Poświęcał grze bardzo dużo czasu, olewając szkołę i rodzinę. Potrafił nie spać dwa dni i expił i się bogacił, oczywiście ja w tym czasie byłam identyczna, wzbogaciłam się jeszcze bardziej, zyskałam swój własny klan zakupił mi strój klanowy, wydał masę pieniędzy na mnie. Dopiero teraz dociera do mnie fakt, że te pieniądze nie były jego, tylko jego ojca.
Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, cieszyłam się bo miałam dużo fajnych rzeczy w grze, a mnie osobiście nie było na to stać. Nasz „związek” trwał długo, „byliśmy” razem prawie 2 lata. Wydaje się to śmieszne, ale on był moim chłopakiem tylko, kiedy otwierałam laptopa. Poza tym miałam swoje życie, swoich znajomych, których wtedy mocno olewałam, bo wolałam siedzieć z nim i grać non stop.
Przez te 2 lata mówiliśmy sobie, że się kochamy, że przyjedziemy do siebie i oczywiście na słowach się tylko na szczęście skończyło. Otóż ten mój chłopak okazał się być hmmm… obsesyjnie zakochany. Kiedy chciałam z nim zerwać, bo poznałam kolejnego chłopaka (o tym później), okazało się że poda mnie na policję, bo go okradłam. Groził mi że się zabije przeze mnie, że przyjedzie tu do mnie i nie da mi spokoju. Wiedział gdzie mieszkam i jak wyglądam, bo rozmawialiśmy często na skype. Doszło do tego, że płakał i nagrywał mi wiadomości na skype jak trzyma nóż i chce się zabić z mojego powodu. Znałam takie przypadki i wiedziałam, że mimo wszystko tego nie zrobi. Nasza znajomość zakończyła się wrogo, a ja wypędziłam go ze świata na którym graliśmy, a nawet z klanu, który on mi stworzył.
W międzyczasie poznałam mojego już 3 chłopaka. Szczerze ten związek trwał najkrócej. Co ciekawe, tego chłopaka znałam w świecie prawdziwym. Pewnego wieczoru rozmawialiśmy na Team Speak’u w grupie i zgadało się coś o klubach piłki nożnej. Jako, że wybrał ten co ja to spytałam skąd jest. Po krótkiej rozmowie okazało się, że chodzimy do tej samej szkoły! Jakie ogromne było moje zdziwienie. Popytałam koleżanki w klasie i już wiedziałam.
Powiedziałam mu cześć i zaczęła się nasza znajomość. To właśnie z jego powodu zerwałam z „nożownikiem” i byłam z chłopakiem, z którym wieczorem grałam a w ciągu dnia spotykałam się w szkole i poza nią. Zostaliśmy parą, ale byliśmy ze sobą raptem 3 miesiące i nasz związek się zakończył dosyć przyjaźnie, ale długo do mnie pisał i mówił, że mnie kocha. Dzięki niemu byłam jeszcze bardziej znana w grze. Byłam szanowaną osobą na każdych elitach mogłam być bez zaproszenia i z miłymi słowami przywitania. Potem poznałam chłopaka nr 4. O dziwo był to fajny związek. Mieliśmy do siebie 100km, i odwiedzaliśmy się przynajmniej raz w miesiącu. Fajna była z nas para.